Najgorsze logotypy świata, czyli jak nie projektować znaku firmowego

Mówi się, że logo to twarz marki. Jeśli tak, to niektóre firmy od lat chodzą z twarzą, której nie powstydziłby się bohater kreskówki dla dorosłych, a inne z miną przypominającą tragiczną pomyłkę chirurga plastycznego. Oto galeria logotypów, które na zawsze zapisały się w historii projektowania graficznego – niestety, w dziale „humor i groteska”.

Londyn 2012 – sport, seks i swastyka w jednym

Organizatorzy igrzysk w Londynie postanowili być nowocześni. Efekt? Logo kosztujące fortunę, które bardziej przypominało karykaturę niż święto sportu. Internauci zobaczyli w nim Lisę Simpson uprawiającą seks, Iran dostrzegł napis „Zion”, a część komentatorów… swastykę. Jedno logo, a tyle możliwości.

Gap – rebranding na tydzień

Firma odzieżowa Gap postanowiła odświeżyć swój znak. Niestety nowa wersja wyglądała jak projekt stworzony w PowerPoincie przez znudzonego praktykanta. Klienci zareagowali tak gwałtownie, że po siedmiu dniach logo trafiło do kosza. Rekord świata w kategorii: „najdroższy tydzień w historii brandingu”.

 

Airbnb – logo, którego nie da się odzobaczyć

Airbnb chciało pokazać serce, mapę, dom i literę „A” w jednym. Świat zobaczył coś zupełnie innego – żeńskie genitalia. Firma co prawda tłumaczyła się, że to „symbol przynależności”, ale internet nie słucha. Internet robi memy.

 

Trump–Pence 2016 – miłosna przygoda liter

Kampanijne logo z literą „T” penetrującą literę „P” wywołało salwy śmiechu. Znak miał być symbolem jedności, a stał się dowcipem dnia w mediach społecznościowych. Skojarzenia były jednoznaczne: zamiast „Make America Great Again”, mieliśmy „Make Typography Awkward Again”.

 

Archidiecezja młodzieżowa – grzech projektanta

Logo z lat 70., które miało przedstawiać księdza i dziecko, wygląda tak, jak wyglądać absolutnie nie powinno. To graficzny przykład na to, że czasem lepiej narysować cokolwiek innego – choćby drzewo czy gołębia. Bo pewnych skojarzeń z pamięci się już nie wymaże.

 

Arlington Pediatric Center – przychodnia w piekle PR-u

Podobny przypadek jak wyżej. Miało być „opiekuńczo i ciepło”. Wyszło „skandalicznie i obrzydliwie”. Nikt już nie pamięta, że to miała być grafika matki i dziecka – pamięta się tylko falę oburzenia i żartów.

 

Mont-Sat – szczęśliwe anteny

Polska firma od anten satelitarnych poszła w kreskówkowy styl. Szkoda tylko, że w połączeniu elementów graficznych anteny wyglądają jak… cóż, dwie bardzo zadowolone anteny w intymnej sytuacji. Znak, który zamiast reklamować usługi, promuje czarny humor.

Kostelecké uzeniny – kiełbasa nie tylko w bułce

Czeski producent wędlin postanowił narysować eleganckiego pana z parówką. Niestety, pan wygląda, jakby miał z nią romans. Kiełbasa weszła do historii – nie jako symbol tradycji, ale niezamierzonego kabaretu.

 

 

Kids Exchange – magia spacji

W USA sklep z odzieżą dziecięcą nazwał się „Kids Exchange”. Problem w tym, że neonowy szyld pokazywał to jako jedno słowo: KIDSEXCHANGE.
Rzadko kiedy widząc to logo przychodziła na myśl możliwość wymiany dziecięcych ubranek. Zdecydowanie częściej bulwersowała promocja zmiany płci i to w tak młodym wieku (przyp. red. KID SEX CHANGE ==> zmiana płci dziecka).

Mama’s Baking – mama wie najlepiej?

Greckie logo piekarni miało pokazywać matkę piekącą z dzieckiem. Pokazuje natomiast… coś, co wielu internautów określiło jednym słowem: „O rany”. Firma została przy znaku, argumentując, że przynajmniej wszyscy go zapamiętali. Marketingowo – trudno odmówić logice.

 

 

 

Kudawara Pharmacy – lekarstwo na samotność

Japońskie logo apteki wygląda jak para w dwuznacznej sytuacji. Co gorsza, nazwa firmy wcale nie ratuje wizerunku – „Kudawara” brzmi równie dziwnie. Firma szybko zniknęła z rynku, zostawiając po sobie grafikę, która na zawsze pozostanie w kategorii „WTF design”.

 

 

Poczta Polska – relaks w hamaku

Ponownie wracamy na nasz rodzimy rynek. Temat mam wrażenie nie jest powszechnie znany, nie znalazłem nigdzie wpisów na ten temat. Może coś ze mną jest nie tak, ale po tym jak napatrzyłem się na logotypy KUDAWARA czy AIRLINGTON PEDIATRIC CENTER to w logo Poczty Polskiej nie widzę już trąbki listonosza… lecz dwie osoby, jedną leżącą na hamaku. A Wy co widzicie?

Pointa

Te logotypy są jak ostrzeżenia na drogowskazach: nie idźcie tą drogą. Pokazują, że nawet milionowe budżety i dobre intencje mogą skończyć się publiczną kompromitacją. Logo to coś więcej niż ładny obrazek – to test psychologiczny dla mas. A masy, jak wiemy, zawsze znajdą w nim to, czego projektant wolałby nie pokazywać.

Skontaktuj się z nami

Kilkanaście lat doświadczenia w branży, realizacje dla największych marek, wysoka komunikatywności oraz transparentność udowaniają uzyskane referencje, które możesz sprawdzić TUTAJ. Nie musisz nam wierzyć na słowo! Umów się na BEZPŁATNĄ i niezobowiązującą rozmowę, powiedz nam w czym potrzebujesz pomocy i sam / sama oceń czy chcesz z nami pracować.

Chcesz wycenić projekt?

Zostaw swój numer.
Oddzwonimy!